Tak się porobiło, że media, a nie sądy ferują pospieszne wyroki i coraz częściej sprawdza się powiedzenie klasyka, że najłatwiej zabić gazetą.
Poseł Protasiewicz, to zdecydowanie nie moja polityczna bajka, ale nie może być tak, żeby bez zbadania sprawy jakiś szmatławiec pisał o incydencie jak o niepodważalnych faktach nie przedstawiając żadnych dowodów, a opinia publiczna akceptuje to bez zmrużenia oka.
Nie przesądzam racji, ale bardzo mi się to nie podoba. Przy obecnej wszechwładzy mediów pole do manipulacji nastrojami społecznymi jest ogromne. W tej konkretnej sprawie gdyby nie padło oskarżenie, że poseł był pijany (bez świadków i dowodów ) , Protasiewicz miałby całą opinię publicznę za sobą.
Słowo "Raus" nie ma i nie może mieć w Polsce dobrych konotacji, a wkurzenie posła rozumiem, bo i mnie zdarzyło się to na lotnisku w Monachium usłyszeć :
Trzy lata temu przesiadałem się na tam spiesząc na święta BN do Polski. Z powodu zimy połączenie było mocno opóźnione. Musiałem wyjść z tranzytu, żeby przebukować bilet na ostatni lot do Wa-wy. Na bramce coś ćwierkało pomimo że nie miałem nic ponadto z czym do Monachium przyleciałem. Podszedł do mnie ochroniarz z ręcznym wykrywaczem, obszukał dookoła i kazał wypakować graty z podręcznego. Niestety wokół nie było ani kawałka stołu, czy krzesełka. Na moją uwagę powiedział, jeszcze wtedy po angielsku, że nic nie poradzi i muszę się wypakować na podłogę.Zrobiłem to, bo czasu było mało. Nic nie znalazł, a scaner raptem ćwierkać przestał.
Pamiętam i będę pamiętał zawsze, siebie z gratami na podłodze, jego zadowoloną gębę i głośno wypowiedziane : RAUS !